Omnichannel
czyli wielokanałowość - to pojęcie, które staje się coraz bardziej istotne w
branży e-commerce. Specjaliści w dalszym ciągu zastanawiają się nad dokładną
definicją tego wyrażenia, a samo zjawisko jest już obecne w biznesie.
Czym
jest omnichannel?
Omnichannel
to udostępnienie możliwości wyboru, kupienia i dowozu produktów przy użyciu
kilku kanałów, przy czym występują one w różnych kompilacjach. Konsument ogląda
produkt w internecie, a odbiera go w sklepie stacjonarnym. Tak naprawdę
kombinacji może być znacznie więcej – zakup produktu w internecie i zwrot w
tradycyjnym sklepie, wyszukanie przedmiotu przy użyciu telefonu i zakup w
placówce handlowej. Obejrzenie towaru na półce, kupienie online i zwrot w
sklepie stacjonarnym - również zaliczamy do omnichannelu. Łączy on zatem
strategie opierającą się na byciu w przestrzeni stacjonarnej i tej cyfrowej.
Pojęcie to pojawiło się na początku obecnego milenium przy okazji rywalizacji
amerykańskich konsorcjów handlowych i obecne jest w wielu dziedzinach. Modelowy
przykład wielokanałowości zakłada implementację wielu kanałów sprzedażowych w
taki sposób, by konsument nie zauważył w znaczący sposób różnicy między
zakupami w internecie, a tymi stacjonarnymi, przy zachowaniu uzupełniającego
się podejścia handlu stacjonarnego z e-commerce. To o tyle istotna kwestia, że
nie należy doprowadzić do antropofagii sprzedażowej. Przykładowym podejściem
omnichannelu może być brak różnicy w cenach produktów porównując ofertę w
sklepie internetowym, a stacjonarnym. Konsument przegląda ofertę w internecie,
udaje się do sklepu i ma wrażenie jakby z niego nie wychodził, mimo że
fizycznie przemieścił się.
Omnichannel w praktyce
Przewidywania
dotyczące zwiększania się sprzedaży detalicznej w Polsce oraz w państwach CCE
są optymistyczne zarówno w kwestii e-commerce, jak i handlu stacjonarnego.
Należy jednak nadmienić, że sprzedaż internetowa w ciągu kolejnych lat będzie
większa od tradycyjnej. Klienci w
przemienny sposób wybierać będą sklepy internetowe i tradycyjne. Głównymi
zadaniami sieci handlowych powinno być skrupulatne obserwowanie selekcji, którą
dokonują konsumenci, szukanie płaszczyzn łączenia ofert e-commerce z tymi stacjonarnymi,
a także zagwarantowanie biegłej obsługi w dziedzinie logistyki zamówień – autonomicznie od tego jaką
płaszczyznę klient wybrał. Tradycyjny model organizacji łańcucha dostaw jest
dość prosty w porównaniu do tego używanego w omnichannelu. W tym pierwszym
schemat wygląda następująco – od importera i producenta produkt trafia do
regionalnego centrum dystrybucyjnego. Z niego wysyłany jest do lokalnego
magazynu, z którego następnie udaje się do sklepu, a do którego przychodzą
klienci. Organizacja łańcucha dostaw w modelu omnichannelu jest zdecydowanie
bardziej rozbudowana - występuję w nim dawny schemat, ale został on rozbudowany
o przesył produktów do nowych miejsc. Od importera towar może trafić do
magazynu e-commerce, z którego wysyłany jest bezpośrednio do sklepu, również w
przypadku kiedy klient, kupując przez internet, wybierze opcję odbioru produktu
w sklepie. Z magazynu zwrotów, produkt może przykładowo trafić do miejsca, w
którym przechowywane są produkty dla e-commerce lub do sortowni kurierskiej, a
później do punktu PUDO, z którego zamawiający odbierze swoje zakupy. Z
lokalnego magazynu przysyłki, w omawianym modelu, są w stanie być dostarczone
do magazynu e-commerce. Konsumenci, którzy zdecydowali się na odbiór w domu,
mogą dostać swoją przesyłkę także z magazynu zwrotów. Jak widać taka organizacja
łańcucha dostaw jest bardzo rozbudowana. Łączenie sprzedaży internetowej i
tradycyjnej może być realizowana na kilku płaszczyznach. Pierwszą są punkty
click & collect. Schemat ten polega na tym, że konsument dokonujący zakupu
odbiera go w sklepie i „przy okazji” nabywa inne produkty w tym sklepie lub w
innym miejscu galerii handlowej. Dokonanie zakupu w tym samym sklepie przekłada
się pogłębienie przywiązania klienta do
maki. Drugą płaszczyzną jest traktowanie tradycyjnych sklepów jak showroom’y, w
któ®ych konsumenci zapoznają się z produktami, ale kupują je online. Jest to
odwrócony efekt ROPO. Trzecim schematem łączenia tradycyjnej sprzedaży z
internetową jest możliwość kupowania produktów w stacjonarnym sklepie, ale z
dostawą do domu. Taka sytuacja może mieć miejsce kiedy produkt nie jest
dostępny „na miejscu”, ale sprzedający zleca dostarczenie zamówienia do domu
konsumenta. Kolejną płaszczyzną, która łączy dwa typy sprzedaży są sklepy, w
których liczba towaru dostępnego na półkach została zmniejszona, a produkty na
ekspozycji zostały substytuowane na rzecz nowoczesnych monitorów, na których eksponowany
jest dostępny asortyment sklepu. Takie rozwiązanie pozwala na osiągnięcie
większej przestrzeni magazynowej i powiększenie oferty sklepu. Piątą metodą
kooperacji dwóch form sprzedaży są dostawy q-commerce (,quick commerce”), które
mogą być realizowane nawet w 15 minut. Opierają się one o tak zwaną sieć „dark
stores”, z których uzupełniane są zamówienia, które doręczane są przez
kurierów. W Warszawie i innych dużych miastach w Polsce zaczęły pojawiać się
firmy, które posiadają w swojej ofercie takie rozwiązania lub które
współpracują z sieciami handlowymi. Popularyzacja sprzedaży w modelu
omnichannel wyegzekwowała modyfikację w koncepcji obsługi zleceń na
płaszczyźnie magazynu i logistyki. Zmiany te wiążą się ze zwiększonym wolumenem
realizowanych zamówień w ciągu jednego dnia,
uzupełnianiem dyspozycji e-commerce, która realizowana jest na
płaszczyźnie jednostkowych sztuk produktów, a nie palet z kartonami. Zmianie
uległ również spodziewany czas realizacji zamówienia, który wynosi jeden dzień,
jednakże prawdziwym wyzwaniem była potrzeba podziału przebiegu magazynowego dla
sklepów stacjonarnych i e-commerce. Właściwe rozplanowanie logistycznego
obszaru w magazynie to główne wyzwanie jakie stanęło w rozplanowaniu łańcucha
dostaw w modelu omnichannelu.
Handel
internetowy w Polsce
Rozpatrując
popyt zakupów wykonywanych za pomocą internetu (pod kątem miejsca
zamieszkania), wynika że w województwie mazowieckim, dolnośląskim i warmińsko –
mazurskim, ponad 67% ludzi zakupiło produkty i usługi online do użytku
prywatnego. Najniższy współczynnik odnotowało województwo opolskie – 51,4%. W
odniesieniu do całego kraju wskaźnik ten wynosi 61,2%. Wartość rynku e-commerce
w Polsce w ciągu ostatnich dwóch lat bezpośrednio powiązana była z możliwością
wykonywania zakupów w sklepach tradycyjnych, których osiągalność była mocno
ograniczona ze względu na liczbę zachorowań w pandemii. W kwietniu i
listopadzie 2020 roku, jak również, w kwietniu roku oraz zimą 2021 roku,
sprzedaż internetowa osiągnęła najwyższy udział, rozpatrując ją w odniesieniu
do sprzedaży całkowitej. Trend ten związany jest z ograniczeniami w handlu
jakie zostały prowadzone w stanie pandemii. Handel prowadzony w tradycyjnych
sklepach zanotował wzrost w momencie ponownego otwarcia sklepów stacjonarnych. Od
początku 2022 roku do końca czerwca sprzedaż internetowa, w odniesieniu do
całkowitego handlu, notuje spadki wartości. Należy tutaj zwrócić uwagę, że
handel online ma postać sezonowy, a jego wartość najwyższa notowana jest
przeważnie na koniec roku. Najbardziej popularnymi produktami (uzyskując 22%
udziału w rynku), jakie Polacy zamawiali przez internet w czerwcu 2022 roku,
według Głównego Urzędu Statystycznego były prasa, książki, a także pozostały
handel w wyspecjalizowanych sklepach. Na drugim miejscu znalazły się tekstylia,
odzież i obuwie, przy czym różnica procentowa obu kategorii wynosi zaledwie
0,3%. Trzecie miejsce w rankingu popularności produktów zajmują meble, sprzęt
RTV i AGD. Tuż za podium znalazły się środki farmaceutyczne, kosmetyczne oraz
sprzęt ortopedyczny. Ich udział w rynku wynosi 5,3%. Żywność, napoje i wyroby
tytoniowe stanowią marginalną część udziału sprzedaży przez internet, lecz
sektor ten wykazuje się potencjałem, który w 2022 roku przyhamował ze względu
na inflację. Przyczyn oddziaływających na rozwój rynku e-commerce, według CRBE,
jest 28. Podzielone zostały na cztery kategorie – „demografia”, „użytkowanie”,
„preferencje dotyczące płatności” oraz „infrastruktura”. Pierwsza kategoria
uwzględnia ludność zamieszkującą miasta, gęstość populacji oraz zatrudnienie w
branży usług. W drugiej kategorii zamieszczone zostały takie czynniki jak:
zdolności cyfrowe w społeczeństwie, użytkowanie internetu, partycypacja w
handlu internetowym przy użyciu telefonu, „dominujący gracz e-commerce”, W
trzeciej kategorii znaleźć możemy takie przyczyny jak: użytkowanie kart
płatniczych, płatności online, opłacanie rachunków przy użyciu internetu, a
także posługiwanie się e-walletem. Ostatnia kategoria, czyli „infrastruktura”,
zawiera informacje o abonamentach szerokopasmowego internetu oraz zapleczu
logistycznym. CRBE wyselekcjonowało sześć najistotniejszych czynników spośród
omawianych wyżej 28 przyczyn, które najbardziej oddziałowują w e-commerce w
Polsce. To populacja zamieszkała w miastach, „mobilna sprzedaż internetowa”,
dokonywanie płatności kartami płatniczymi, dygitalizacja obywateli, „dominujący
gracz e-commerce”, ilość abonentów internetu.
Ustrukturyzowanie
magazynów w e-commerce
Działania podejmowane w
obszarze e-commerce związane są z nowymi wyzwaniami w logistyce, a dokładniej w
postępowaniu magazynowym. Dotychczas spora część operacji (branie towaru z
półki, pakowanie oraz transport do domu) wykonywana była przez konsumentów.
Scedowanie tych obowiązków na magazyny e-commerce, które zajmują się
obsługiwaniem zamówień online, wytwarza potrzebę przyjęcia do pracy bardzo
dużej ilości osób, a to musi pójść w parze z procesem automatyzacji, a nawet
robotyzacji w celu organizacji pracy. Magazyny e-commerce z założenia
potrzebują pokaźniejszej przestrzeni użytkowej, a związane to jest z gabarytami
oraz większą liczbą pojedynczych przesyłek. Jak wyliczył CRBE przyrost nominału
rynku e-commerce o 1 mld dolarów przyniesie za sobą potrzebę uzyskania ok. 93
tysięcy metrów kwadratowych powierzchni logistycznej. W odniesieniu do Polski wartość
ta może być trzy razy większa, z uwagi obsługę zachodniego rynku w połączniu z
krajowym. Przewidywany przyrost sprzedaży e-commerce w Polsce do 2026 roku to
około 12 mld dolarów. Jak łatwo policzyć, zapotrzebowanie na dodatkową
powierzchnię magazynową wynosi 3,3 mln metrów kwadratowych. To sporo i z tym
wyzwaniem będzie musiała zmierzyć się branża e-commerce w najbliższym czasie.